Od autorki:
Hej wam! Bardzo mi miło jeśli tu jesteście z zamiarem przeczytania pierwszego rozdziału madness. Mam ogromną nadzieję, że wam się spodoba i wytrwacie do końca historii. Nie chcę was męczyć, więc nie mam zamiaru się rozpisywać. Jednak mam taką prośbę- jeśli to czytasz i masz zamiar dalej czytać, zostaw po sobie znak! Po prostu napisz komentarz (można nawet anonimowo), bardzo chciałabym wiedzieć ile osób tu ściągnęłam :). Nie obrażę się także za wyrażenie swojej opinii na temat mojej twórczości. (Wersja dla leniwych: tweetnij do mnie, że to czytasz i co myślisz.) Więcej informacji w Zanim zaczniesz czytać.... Zapraszam także do obejrzenia zwiastunu! Pozdrawiam i mam nadzieję, że się wam spodoba!
@royalscher
@royalscher
*5 miesięcy wcześniej*
Uwielbiam ten okres między końcem września a początkiem października. Całe miasto pachnie jesienią, a chodniki mienią się w najróżniejszych kolorach liści tworząc dywany. Jest już za zimno, żeby chodzić w lekkich t-shirtach i bluzach, ale nadal za ciepło na puchowe kurtki. Takie dni idealnie nadają się na to, aby uwolnić z szafy swój ulubiony, miękki sweter, usiąść przy oknie z kubkiem gorącej czekolady i słuchać muzyki.Chociaż niemal każdy dzień w Londynie przypomina jesień, szczególnie kiedy pada jak dziś.
A wiecie co jest piękniejszego od jesiennych dni? Jesienne wieczory. Wbrew pozorom nie muszą być monotonne i nostalgiczne. Kocham jedną z najbardziej znienawidzonych przez ludzkość pór roku, cóż za wyjątkowość, prawda? Trzeba przyznać, że jest magiczna. Wystarczy spojrzeć na ulice. Mnóstwo spieszących się ludzi biegnących z kubkami kawy, przepełnione kafejki, które stają się jeszcze bardziej przytulne niż zwykle i blask ulicznych świateł odbijający się w kroplach deszczu. Tak naprawdę nie ma nudnych ani złych rzeczy. Wystarczy poszukać w nich choć odrobinę dobra.
Niepoprawna optymistka- oto cała ja.
- Jesteś poważna? - zapytała mnie Cass krzyżując ręce na ramionach i mrużąc oczy.
To moja najlepsza przyjaciółka, chociaż większość bierze nas za siostry. Pewnie przez to, że praktycznie każdą chwilę spędzamy razem i z sobą mieszkamy. Wspaniale jest mieszkać z przyjaciółką, jednak mimo tego, że bardzo ją kocham wolałabym, żeby była ze swoją rodziną.
Niestety to niemożliwe. Jej rodzice zginęli w wypadku. Bardzo dawno temu nasze mamy obiecały sobie, że jeśli którejś z nich coś się stanie, druga zaopiekuje się jej rodziną. Tak, one także się przyjaźniły. Podziwiam moją mamę za to, że wzięła to na siebie choć sama nie ma łatwego życia. Jest samotną matką, mój ojciec zostawił ją kiedy dowiedział się, że jest ze mną w ciąży. Mimo tego nie traci wiary na lepsze jutro, jest niesamowita i silna. Żartuje na temat tego po co jej facet skoro ma dwie ukochane córki, o których zawsze marzyła. Wspominałam już, że mam tendencję do gubienia wątku?
- Najpoważniejsza na świecie. - zaśmiałam się.
- Więc chcesz tak po prostu wskoczyć na bar i zatańczyć?
- A czemu nie? Życie jest krótkie.
- Ziemia do Alison, idziemy tam pracować jako barmanki, nie jako striptizerki. - zaczęła tłumaczyć mi Cassie nie mogąc powstrzymać śmiechu, co w rezultacie brzmiało jak świński kaszel. W końcu obie zaczęłyśmy zginać się ze śmiechu. Tak wygląda niemal każde nasze wyjście, dziwię się, że bliscy jeszcze nie wstydzą się pokazywać z nami publicznie.
- Dobra, teraz się uspokójmy. - powiedziałam przybierając poważny ton, kiedy zobaczyłam, że jesteśmy prawie na miejscu. Przedstawiam wam ,,Wild For The Night"- jeden z najfajniejszych klubów w mieście. Prowadzi go brat naszej wspólnej przyjaciółki, Skyler, który poprosił nas o pomoc. Tego wieczoru odbywa się w nim duża impreza. On potrzebuje większej ilości barmanów, a my pieniędzy. W dodatku uwielbiamy imprezy. Idealnie, prawda?
- O świetnie, że już jesteście! Chodźcie, pokaże wam co macie zrobić. - przywitała nas Skyler. Szczerze mówiąc miałam nadzieję, że wpadniemy na Patricka. Jest niezły! Kiedyś nawet było coś między nami, ale nic poważnego. Tylko przelotny flirt.
Zielonooka szatynka zaprowadziła nas na zaplecze i pokazała gdzie znajdują się poszczególne rzeczy.
W sumie można tu dostać tylko alkohol, ewentualnie paczkę chipsów, więc nie ma tu nic skomplikowanego. Może po za przyrządzaniem poszczególnych drinków, ale na szczęście Skyler wszystko nam wytłumaczyła i na dodatek napisała na kartce z czego każdy się składa.
Przez dłuższy czas miałyśmy wolne, więc siedziałyśmy i rozmawiałyśmy. Około 20 zaczęło schodzić się coraz więcej ludzi, a muzykę puszczaną przez DJ-a zastąpił zespół. Oprócz mnie, Cassie i Skyler doszło jeszcze dwóch barmanów- niziutka Azjatka Sophia i brązowooki wysoki brunet Tom.
Przyznam, że całkiem mi się to podoba. Myślę, że mogłabym tak zarabiać na życie. Można spotkać tylu interesujących ludzi i przy okazji świetnie się bawiąc. Tak, to zdecydowanie coś dla mnie.
Zespół zaczął grać jakąś energiczną piosenkę, na co niemal każdy poderwał się do tańca. To oznaczało, że na chwilę mam spokój.
- I jak ci idzie? - podeszłam do Cassie, która właśnie skończyła rozmawiać z jakimś przystojniakiem.
- Całkiem dobrze. - uśmiechnęła się - Z resztą sama widziałaś. - zaśmiała się i spojrzała w stronę chłopaka.
- No no nieźle. - poklepałam ją po ramieniu - Tylko się za bardzo nie rozpędzaj. - powiedziałam surowo.
- Ali, ja tylko sprzedałam mu piwo! - broniła się blondynka.
- Wiem głupia. - rozluźniłam się - Przecież żartowałam, bierz go kocico! - mruknęłam udając kota.
Obie się roześmiałyśmy. Nagle poczułam na ramieniu obcą dłoń.
- Przepraszam. - usłyszałam niski, zachrypnięty głos - Mogę poprosić piwo?
Odwróciłam się i ujrzałam najprzystojniejszego chłopaka na świecie. Przysięgam!
Miał na sobie czarny t-shirt, który doskonale podkreślał jego umięśniony tors i ukazywał wytatuowane ręce. Jego seksownie rozczochrane brązowe loki okalała bandana z wizerunkiem flagi Stanów Zjednoczonych.
Widząc moje zmieszanie zaśmiał się obnażając rząd białych zębów. Wyglądał tak słodko.
I ma dołeczki w policzkach.
- Pewnie. - odpowiedziałam z uśmiechem - Jakie sobie życzysz?
- Małe ciemne. - odpowiedział po chwili namysłu.
- Już się robi. - oznajmiłam i podałam mu zamówiony trunek.
Zapłacił po czym usiadł na krześle i wziął dużego łyka.
- Jestem Harry. - ponownie się uśmiechnął.
- Alison.
- Miło cię poznać Alison. - uścisnął mi dłoń - Pracujesz tutaj? Nie widziałem cię wcześniej.
- Hm nie, ale można powiedzieć, że jestem tu na zastępstwie.
- W takim razie miałem szczęście. - zaśmiał się.
Ciekawe czy mówi to każdej ładnej barmance. Nie, żebym uważała się za ładną.
Odpowiedziałam mu uśmiechem.
- To Alison, jak ci się tu podoba? zapytał po dłuższej chwili milczenia.
- Jest całkiem fajnie, mają świetną muzykę.
Chłopak się zaśmiał, a jego zielone oczy się roziskrzyły.
- Czemu się śmiejesz? - zapytałam także się śmiejąc.
- Nic takiego. - uspokoił się - Chodzi ci o tą puszczaną przez DJ-a, czy o tą na żywo?
- Oba rodzaje świetne, ale bardziej podobał mi się ten zespół. Czekaj, jak im było...
- Rocking Boys. - dokończył za mnie.
- Tak, dokładnie. Znasz ich? - zapytałam.
- Bliżej niż myślisz... - urwał i łobuzersko się uśmiechnął. Ten chłopak lekko mnie przeraża, co nie zmienia faktu, że jest strasznie pociągający.
- Serio? To świetnie.
Harry skinął głową i odparł:
- Jeśli chcesz mogę zabrać cię na ich koncert a nawet wciągnąć za kulisy. - wziął kolejny łyk i spojrzał mi głęboko w oczy.
- Kuszące... Mówisz poważnie? - zapytałam lekko zdziwiona.
- Bardzo poważnie. - powiedział nadając swoim słowom wiarygodności poważną miną. Cóż, zaskoczył mnie. I to mocno. Nie znam go, ale w sumie żyje się raz, prawda?
- Skoro mnie zapraszasz to bardzo chętnie. - mimowolnie oblizałam wargi.
- Świetnie, w takim razie spotkajmy się w ten piątek o 7 wieczorem przed tym klubem. - puścił mi oczko.
Zaśmiałam się i kiwnęłam głową dając znak, że zrozumiałam i się zgadzam.
Wyszłam na chwilę na zaplecze, ale kiedy wróciłam zniknął gdzieś w tłumie.
A wiecie co jest piękniejszego od jesiennych dni? Jesienne wieczory. Wbrew pozorom nie muszą być monotonne i nostalgiczne. Kocham jedną z najbardziej znienawidzonych przez ludzkość pór roku, cóż za wyjątkowość, prawda? Trzeba przyznać, że jest magiczna. Wystarczy spojrzeć na ulice. Mnóstwo spieszących się ludzi biegnących z kubkami kawy, przepełnione kafejki, które stają się jeszcze bardziej przytulne niż zwykle i blask ulicznych świateł odbijający się w kroplach deszczu. Tak naprawdę nie ma nudnych ani złych rzeczy. Wystarczy poszukać w nich choć odrobinę dobra.
Niepoprawna optymistka- oto cała ja.
- Jesteś poważna? - zapytała mnie Cass krzyżując ręce na ramionach i mrużąc oczy.
To moja najlepsza przyjaciółka, chociaż większość bierze nas za siostry. Pewnie przez to, że praktycznie każdą chwilę spędzamy razem i z sobą mieszkamy. Wspaniale jest mieszkać z przyjaciółką, jednak mimo tego, że bardzo ją kocham wolałabym, żeby była ze swoją rodziną.
Niestety to niemożliwe. Jej rodzice zginęli w wypadku. Bardzo dawno temu nasze mamy obiecały sobie, że jeśli którejś z nich coś się stanie, druga zaopiekuje się jej rodziną. Tak, one także się przyjaźniły. Podziwiam moją mamę za to, że wzięła to na siebie choć sama nie ma łatwego życia. Jest samotną matką, mój ojciec zostawił ją kiedy dowiedział się, że jest ze mną w ciąży. Mimo tego nie traci wiary na lepsze jutro, jest niesamowita i silna. Żartuje na temat tego po co jej facet skoro ma dwie ukochane córki, o których zawsze marzyła. Wspominałam już, że mam tendencję do gubienia wątku?
- Najpoważniejsza na świecie. - zaśmiałam się.
- Więc chcesz tak po prostu wskoczyć na bar i zatańczyć?
- A czemu nie? Życie jest krótkie.
- Ziemia do Alison, idziemy tam pracować jako barmanki, nie jako striptizerki. - zaczęła tłumaczyć mi Cassie nie mogąc powstrzymać śmiechu, co w rezultacie brzmiało jak świński kaszel. W końcu obie zaczęłyśmy zginać się ze śmiechu. Tak wygląda niemal każde nasze wyjście, dziwię się, że bliscy jeszcze nie wstydzą się pokazywać z nami publicznie.
- Dobra, teraz się uspokójmy. - powiedziałam przybierając poważny ton, kiedy zobaczyłam, że jesteśmy prawie na miejscu. Przedstawiam wam ,,Wild For The Night"- jeden z najfajniejszych klubów w mieście. Prowadzi go brat naszej wspólnej przyjaciółki, Skyler, który poprosił nas o pomoc. Tego wieczoru odbywa się w nim duża impreza. On potrzebuje większej ilości barmanów, a my pieniędzy. W dodatku uwielbiamy imprezy. Idealnie, prawda?
- O świetnie, że już jesteście! Chodźcie, pokaże wam co macie zrobić. - przywitała nas Skyler. Szczerze mówiąc miałam nadzieję, że wpadniemy na Patricka. Jest niezły! Kiedyś nawet było coś między nami, ale nic poważnego. Tylko przelotny flirt.
Zielonooka szatynka zaprowadziła nas na zaplecze i pokazała gdzie znajdują się poszczególne rzeczy.
W sumie można tu dostać tylko alkohol, ewentualnie paczkę chipsów, więc nie ma tu nic skomplikowanego. Może po za przyrządzaniem poszczególnych drinków, ale na szczęście Skyler wszystko nam wytłumaczyła i na dodatek napisała na kartce z czego każdy się składa.
Przez dłuższy czas miałyśmy wolne, więc siedziałyśmy i rozmawiałyśmy. Około 20 zaczęło schodzić się coraz więcej ludzi, a muzykę puszczaną przez DJ-a zastąpił zespół. Oprócz mnie, Cassie i Skyler doszło jeszcze dwóch barmanów- niziutka Azjatka Sophia i brązowooki wysoki brunet Tom.
Przyznam, że całkiem mi się to podoba. Myślę, że mogłabym tak zarabiać na życie. Można spotkać tylu interesujących ludzi i przy okazji świetnie się bawiąc. Tak, to zdecydowanie coś dla mnie.
Zespół zaczął grać jakąś energiczną piosenkę, na co niemal każdy poderwał się do tańca. To oznaczało, że na chwilę mam spokój.
- I jak ci idzie? - podeszłam do Cassie, która właśnie skończyła rozmawiać z jakimś przystojniakiem.
- Całkiem dobrze. - uśmiechnęła się - Z resztą sama widziałaś. - zaśmiała się i spojrzała w stronę chłopaka.
- No no nieźle. - poklepałam ją po ramieniu - Tylko się za bardzo nie rozpędzaj. - powiedziałam surowo.
- Ali, ja tylko sprzedałam mu piwo! - broniła się blondynka.
- Wiem głupia. - rozluźniłam się - Przecież żartowałam, bierz go kocico! - mruknęłam udając kota.
Obie się roześmiałyśmy. Nagle poczułam na ramieniu obcą dłoń.
- Przepraszam. - usłyszałam niski, zachrypnięty głos - Mogę poprosić piwo?
Odwróciłam się i ujrzałam najprzystojniejszego chłopaka na świecie. Przysięgam!
Miał na sobie czarny t-shirt, który doskonale podkreślał jego umięśniony tors i ukazywał wytatuowane ręce. Jego seksownie rozczochrane brązowe loki okalała bandana z wizerunkiem flagi Stanów Zjednoczonych.
Widząc moje zmieszanie zaśmiał się obnażając rząd białych zębów. Wyglądał tak słodko.
I ma dołeczki w policzkach.
- Pewnie. - odpowiedziałam z uśmiechem - Jakie sobie życzysz?
- Małe ciemne. - odpowiedział po chwili namysłu.
- Już się robi. - oznajmiłam i podałam mu zamówiony trunek.
Zapłacił po czym usiadł na krześle i wziął dużego łyka.
- Jestem Harry. - ponownie się uśmiechnął.
- Alison.
- Miło cię poznać Alison. - uścisnął mi dłoń - Pracujesz tutaj? Nie widziałem cię wcześniej.
- Hm nie, ale można powiedzieć, że jestem tu na zastępstwie.
- W takim razie miałem szczęście. - zaśmiał się.
Ciekawe czy mówi to każdej ładnej barmance. Nie, żebym uważała się za ładną.
Odpowiedziałam mu uśmiechem.
- To Alison, jak ci się tu podoba? zapytał po dłuższej chwili milczenia.
- Jest całkiem fajnie, mają świetną muzykę.
Chłopak się zaśmiał, a jego zielone oczy się roziskrzyły.
- Czemu się śmiejesz? - zapytałam także się śmiejąc.
- Nic takiego. - uspokoił się - Chodzi ci o tą puszczaną przez DJ-a, czy o tą na żywo?
- Oba rodzaje świetne, ale bardziej podobał mi się ten zespół. Czekaj, jak im było...
- Rocking Boys. - dokończył za mnie.
- Tak, dokładnie. Znasz ich? - zapytałam.
- Bliżej niż myślisz... - urwał i łobuzersko się uśmiechnął. Ten chłopak lekko mnie przeraża, co nie zmienia faktu, że jest strasznie pociągający.
- Serio? To świetnie.
Harry skinął głową i odparł:
- Jeśli chcesz mogę zabrać cię na ich koncert a nawet wciągnąć za kulisy. - wziął kolejny łyk i spojrzał mi głęboko w oczy.
- Kuszące... Mówisz poważnie? - zapytałam lekko zdziwiona.
- Bardzo poważnie. - powiedział nadając swoim słowom wiarygodności poważną miną. Cóż, zaskoczył mnie. I to mocno. Nie znam go, ale w sumie żyje się raz, prawda?
- Skoro mnie zapraszasz to bardzo chętnie. - mimowolnie oblizałam wargi.
- Świetnie, w takim razie spotkajmy się w ten piątek o 7 wieczorem przed tym klubem. - puścił mi oczko.
Zaśmiałam się i kiwnęłam głową dając znak, że zrozumiałam i się zgadzam.
Wyszłam na chwilę na zaplecze, ale kiedy wróciłam zniknął gdzieś w tłumie.